Real Madryt to klub, który z ciekawości futbolu i w pędzie do doskonalenia swojej gry szybko wykroczył poza granice własnego podwórka, by zgłębiać kultury piłkarskie innych regionów i krajów. W pogoni za sportowym ideałem w kilku różnych epokach zdołał stworzyć drużyny, które przez lata dominowały w rozgrywkach lokalnych i międzynarodowych. A z jego pasji i oddania dla najwspanialszego sportu na świecie, zrodziły się projekty rozgrywek piłkarskich, którymi dziś emocjonuje się niemal każdy kibic. Nie jest więc Real największym klubem XX wieku tylko dzięki wygranym meczom i zdobytym trofeom, ale także dzięki inicjatywom jego działaczy, którym, swoje istnienie zawdzięczają niektóre z najpopularniejszych dziś rozgrywek piłkarskich.
Korzenie madryckiego giganta leżą w ziemi Wysp Brytyjskich, co być może jest dla niektórych zaskoczeniem. Jego założycielami byli Hiszpanie absolwenci prestiżowych angielskich uczelni, którzy wróciwszy do ojczyzny, prócz wykształcenia, przywieźli fascynację futbolem. Zaczęli od założenia F.C. Sky, który przerodził się we - wciąż jeszcze z angielska nazwany - Madrid Foot-Ball Club. Formalnie, nowy klub został zarejestrowany w 1902, a pierwszym prezesem wybrano Juana Padrósa. Angielskie inspiracje ojców założycieli uwidoczniły się też w doborze oficjalnych barw i strojów, wzorowanych na Londyńskiej drużynie Corinthians. Prócz białych koszulek i spodenek, pierwsi Los Blancos nosili też niebieskie getry i kaszkiety.
Trzy dni od oficjalnego powstania klubu, jego drużyna rozegrała swój pierwszy mecz z... jego drugą drużyną. Dla rozróżnienia, jedni nazwali się 'Niebieskimi', drudzy 'Czerwonymi'. Wygrali ci pierwsi (1:0), z prezesem Paosem w składzie. Siedzibą Madrid FC były wtedy pomieszczenia na zapleczu sklepu należącego do rodziny prezesa klubu, a za szatnię zawodnikom służyła tawerna La Taurina, z której wychodzili na piaszczyste boisko. Żeby chaotycznej - choć pełnej entuzjazmu - grze drużyny nadać rys organizacji, madridistas zatrudnili Mr. Arthura Johnsona - pierwszego trenera w historii klubu, i pierwszego, ale nie ostatniego Brytyjczyka na tym stanowisku. Teraz drużyna była gotowa na większe wyzwania.